wtorek, 5 maja 2015

1. "Gra sekretów" - cz. II

       Przybywam z drugą częścią pierwszego rozdziału! Zapraszam do czytania i komentowania! :))

                                                     ~*~

Nazajutrz obudził mnie potworny ból głowy. Przykra konsekwencja nocnych harców. Przetarłam oczy, rozmasowałam skronie i rozejrzałam się uważnie. Dlaczego, u diaska, leżałam zupełnie naga, a dookoła zostało porozrzucane męskie odzienie, butelki po rumie, drobne przedmioty użytku osobistego oraz stosy splamionego pergaminu? Gdzie podziałam własne rzeczy? Nie potrafiłam sobie przypomnieć, jak wylądowałam w tamtej kajucie. Najwidoczniej już do kogoś należała. Promienie słoneczne, wpadające przez dwie maleńkie szyby, demaskowały kurz. Wnętrze przypominało stajnię Augiasza.
Na jednym z krzeseł dostrzegłam coś, co teoretycznie mogłabym założyć, ale praktycznie ubrania również posiadały właściciela. Biała koszula, ciemne spodnie, szeroki pas i buty. Walczyłam ze sobą, dokąd pokładowe odgłosy się nie wzmogły. Wówczas naciągnęłam prześcieradło pod samą szyję, pochwyciłam elementy garderoby, następnie odziałam nimi gołe ciało.
Chwilę później wychyliłam ostrożnie głowę zza skrzypiących drzwi, pragnąc przed wyjściem wybadać odrobinę terenu. Panował istny zamęt. Załoganci Czarnej Perły uwijali się niczym mrówki. Wznoszono żagle, ciągnięto liny, taszczono ciężkie załadunki. Jedni krzykiem ponaglali drugich. Olbrzymi, jednooki mężczyzna dyrygował twardo innymi, musiał być bosmanem. Praktycznie nikt nie stał bezczynnie, wolano chyba czymkolwiek zająć ręce, niż marnować czas. Wyraźnie mieliśmy spore opóźnienie. Wiedząc, iż powinnam była prędko znaleźć sobie miejsce, gdyż inaczej otrzymałabym srogą karę, dopadłam pierwszą lepszą rzecz. Puste wiadro.
− Witam panienkę na Czarnej Perle! − zadudnił niski głos za moimi uszami.
Podskoczyłam lekko, upuszczając przy tym drewniany przedmiot.
  − Wybacz, zapomniałem wczoraj podać swego imienia. Jestem Joshamee, lecz wszyscy mówią mi Gibbs.
  Przywitała mnie twarz uśmiechniętego, brodatego pirata. W prawej dłoni trzymał zwój map, lewej zaś lunetę. Dygnęłam grzecznie.
− Dzień dobry, ja to... − Cholera. Co jeżeli wiedzieli kogo poszukiwała flota? Gdybym została zdemaskowana, posłużyłabym jako przynęta, oni zgarnęliby okup i pozamiatane. Przełknęłam wolno ślinę. − Jane Harvey. Miło pana poznać.
− Podejrzewam, że nie czujesz się dziś najlepiej. Rum ma niestety dwa oblicza.
Doznałam zażenowania. Ciekawe, jak odbierają tu kobietę niestroniącą od kieliszka. Panowie, z którymi dotychczas piłam, zazwyczaj okazywali zadowolenie. Wykluczając oczywiście porządniejszych.
− Ciężko stwierdzić. Bardziej męcząca jest dezorientacja. Chciałabym się dowiedzieć, dlaczego zajęłam czyjeś posłanie i... − skrępowanie odcisnęło piekące ślady na moich policzkach. − Spałam nago.
Joshamee poczerwieniał, gładząc przerzedzoną czuprynę.
− Spokojnie. Postanowiłem oddać ci swoją kajutę. Niewieście nie przystoi spoczywać wśród mężczyzn, a mi tam korona z głowy nie spadnie. Osobiście cię do niej zaprowadziłem. Wszyscy, łącznie ze mną, byli zbyt pijani, aby zdołać niepokoić damę. Halkę musiałaś ściągnąć sama - ostatnie zdanie wzmogło niezręczność.
Kto by myślał zadawać tego typu pytania dopiero poznanemu piratowi. Swoją drogą, nie zastałam jeszcze tak kulturalnego łotra. Mówił całkiem rzeczowo, dlatego uwierzyłam. "Jeśli spotkam więcej podobnych mu wyjątków, może polubię tą bandę" − pomyślałam.
  − Zawsze byłem przeciwny zabieraniu kobiety na pokład, bo przynosi murowany pech, ale przy Jacku żadne fatum nam nie straszne. Jestem jego prawą ręką, znamy się jak łyse konie. Pewnie słyszałaś o nim co nie co, musisz ocenić ile prawdy zawierają pogłoski. Dziwactwa kapitana trzeba zaakceptować. Pamiętaj także, aby darzyć szacunkiem Czarną Perłę. Kocha ją bardziej od własnej matki.
Szczerze powiedziawszy, słuchałam mało uważnie. Odpłynęłam bowiem myślami. Nagliło mnie wiele spraw, wypadałoby zacząć węszyć.
− Rozumiem. Są na statku miejsca zakazane dla załogi? Widzisz, nie chciałabym rozzłościć kapitana, wchodząc przez pomyłkę tam, gdzie nie powinnam − udałam niewiniątko. Gibbs łyknął haczyk.
− Raczej nie, jednak lepiej bez konkretnego powodu nie odwiedzać gabinetu oraz kajuty Jacka. Szczególnie, gdy pracuje. Znajdują się poniżej pokładu. Chociaż nikogo jeszcze nie obdarł za to ze skóry − zarechotał.
Świetnie! Wystarczyło jedynie ustalić porę i przystąpić do dzieła! Sparrow tymczasem trzymał ster, wpatrując się równocześnie w kompas.
− No dobrze, obowiązki naglą. Otrzymałaś już konkretne zadanie? − spytał mój rozmówca, a ja zaprzeczyłam. − Będziesz asystentką Mensfalda.
Przywołał ciemnoskórego kamrata.
− Weź Jane pod opiekę, tudzież naucz czego potrzeba.
Niejaki Levis nie sprawiał pozytywnego wrażenia. Spojrzeniami okazywał pogardę. Wykonując choćby najprostszą czynność, demonstrował narcyzm. W oczach tego pirata byłam marnym, niezdolnym dziewczątkiem. Chętnie dałabym popalić bufonowi.
− Zgaduję, że nie potrafisz pleść lin − rzucił tonem pełnym wyższości.
Stanęliśmy nad koszem długich, bawełnianych wstęg. Przykucnęłam, wyjęłam dwie pary, po czym zaczęłam przebierać zwinnie palcami.
− Ocenisz, kiedy skończę.
Z nowo powstałych sznurów należało stworzyć buchty, czyli specjalne zwoje. Żmudne zajęcie. Dodatkowo zanudzanie mojej osoby stanowiło punkt honoru Mensfalda. Przeszło dwie godziny rozprawiał o niezmiernie ekscytujących węzłach. Rozumiem wiele. Naprawdę. Mógł dumnie prezentować miano eksperta, lecz ile przystoi?!? Nawet nie udałam zainteresowanej.
− Do cumowania służy ten żeglarski, rybacki, łańcuchowy, sztyk. Jeszcze polowy podwójny − powtórzył setny raz.
Ziewnęłam ostentacyjnie, co mój nowy współpracownik celowo zignorował. Oczekując niebiańskiego wybawienia, próbowałam nakreślić plan działania. Jakiegoż cudu miałam poszukiwać? Wiara, iż Jack przechowuje magiczne mikstury na wszelkie przypadłości, oznaczałaby obłąkanie. Zbiór czarodziejskich przepisów również brzmiał irracjonalnie. Może dotąd bliżej nieokreślony ratunek sam nasunie mi się pod ręce? Oh, iście złodziejskie marzenie.
Niespodziewanie pewien majtek, którego imienia nie zdążyłam poznać, odciągnął gdzieś Mensfalda. Uff, męki dobiegły końca. Porzuciłam wykonywaną czynność, ustaliłam miejsce pobytu kapitana i ruszyłam żwawym krokiem przed siebie. Nic nie zapowiadało, by Sparrow przerwał sterowanie statkiem. Postanowiłam wykorzystać sprzyjającą sytuację. Niestety, napotkałam pewną przeszkodę...
Uderzyłam całym ciałem w coś twardego. Hmm... Nie było to nic innego jak męska klata. Po uniesieniu wzroku, ujrzałam wysokiego, niebieskookiego blondyna. Czy tylko ja jedyna nie rumienię się na widok przystojnej twarzyczki?
− Przepraszam, wszystko dobrze?
− Jeśli spodziewałeś się zawrotu głowy, muszę cię rozczarować - parsknęłam zirytowana.
− Skądże. Nie przypuszczałem nawet, bym zetknął się z kobietą na okręcie. Piękne zaskoczenie... − pirat zmierzył mnie spojrzeniem.
− Daruj sobie!
− Zaczekaj! Nie pomyślałem o niczym, szarpiącym twoją godność.
Jeden potężny sus nieznajomego i kroczyliśmy blisko siebie. Chwilę potem przystanęliśmy.
− Od niedawna wiedziesz los kamrata, mam rację? Skoro obcy ci widok płci przeciwnej między piratami...
− Krótko, lecz widziałem więcej niźli większość tych starych, morskich wyjadaczy. Który zwiedził choćby legendarną Bimini*, hm?
Zjeżyłam się. Jestem przekonana, iż w moich oczach zatańczyły iskierki.
− Źródło wiecznej młodości, powiadasz? Znasz coś jeszcze niebywałego? Słyszałam również o azteckiej klątwie oraz luku Dave'go Jonesa, to prawda?
− No proszę, tak młoda, a tak obeznana. Mogę przekazać, co mi opowiedziano. Pytanie tylko, czy rzeczywiście lubisz historie z dreszczykiem?
Już otwierałam usta, kiedy rozległo się znaczące chrząknięcie. Oboje zdębieliśmy, widząc Jacka Sparrowa tuż obok. Czyżby podsłuchiwał?
− Przepraszam, że przerywam pogawędkę szanownemu państwu, lecz jak mnie słuch nie myli, bosman pragnie kogoś widzieć − zwrócił się do młodzieńca. Ten, uciekł prędko zupełnie spłoszony. − A podłogi same nie zaczną lśnić.
Niby miałam je szorować? Pff! Gdyby to nie wystarczyło, rzucił mi pod nogi paskudną ścierę. Próbowałam całą sobą zapanować nad chęcią oplucia jego pijackiej gęby. Zaprzepaściłabym wielką szansę, ale cóż... Satysfakcja ogromna. Podniosłam szmatę wbrew zamiarom, łypiąc wściekle na kapitana. Podszedł bliżej. Uniósłszy kąciki ust, oparł łokieć o balustradę. Zareagowałam przeciwnie, fukając niczym rozjuszona kotka.
− Stałaś się atrakcją załogi.
− Zdziwiony? Piękno cieszy oczy - zadarłam wyniośle podbródek. Niech wie z kim rozmawia.
− Zwłaszcza łajdaków, najbardziej złaknionych przyjemności − zaakcentował dobitnie każde słowo i uchwycił moje przedramię.
− Nie zamierzam zaspakajać samczych popędów, więc łapy precz, panie Sparrow.
− Jak już, kapitanie Sparrow. Płyniesz pirackim okrętem, gdzie żądzę JA! Wykonujesz polecenia, albo mówimy sobie "hasta la vista", czaisz malutka? Właśnie, wspominałem o pistolecie z jedną kulą? − tryumfalny wyraz twarzy mężczyzny, niemal wywołał we mnie furię.
− Tak jest panie kapitanie − syknęłam przez zaciśnięte zęby.
− Znacznie lepiej. Bez obaw, odkryję po jakie licho zaciągnęłaś tu swój śliczny tyłeczek. Paniusia piratem, dobry żart.
− Powodzenia.
− Tobie bardziej się przyda. Miłej roboty!
Myślicie, że okazał tym szczyt bezczelności? Otóż nie! Zakończywszy naszą wymianę zdań, wziął na stronę pierwszego oficera, aby mruknąć "dyskretnie" do jego ucha:
− Nie spuszczaj smarkuli z oczu.
Gibbs wyraźnie zdradził swe rozdarcie. Wpierw niewyraźnie mamrotał usprawiedliwienia, później wykonywał nerwowe gesty. Chyba darzył moją osobę nicią sympatii.
− Wypatruj też bacznie "Anny". Nasz drogi Hektor musi być blisko! − dopowiedział Jack, wykonując zamaszysty obrót.
Skończony sukinsyn, jeszcze mu pokażę! Gdy tylko zdobędę potrzebne informacje, nic nie stanie mi na drodze.
Joshamee chcąc lub nie, natychmiast podporządkował się poleceniom przełożonego. Wystarczyło, iż postawiłam malutki krok, on czynił to samo. Nieustannie towarzyszył mi cień typa o niedźwiedziej posturze. Targnęła mną frustracja. Dobrze, wypoleruję im ten pieprzony pokład, pod warunkiem, że nie będę obserwowana. Moje poniżenie nie stanie się publiczną atrakcją. Demonstrując bunt, usiadłam skrzyżnie nieopodal słupa z bocianim gniazdem. Oficer pokręcił jedynie dezaprobująco głową. Łagodna reprymenda.
Przeczekałam tak, aż do zachodu słońca, obserwując mewy oraz członków załogi, którzy usiłowali omijać mnie wzrokiem szerokim łukiem. Dosyć zabawnie wtenczas wyglądali. Nim słońce sięgnęło zenitu, rozległ się rzadko spotykany sygnał. Dong? Kołatanie? Raczej połączenie obu dźwięków. "Wreszcie pora żarcia!" - usłyszałam czyiś okrzyk i automatycznie odczułam głód. Nic dziwnego, ostatnim razem zakosztowałam posiłku poprzedniego wieczoru. Niemniej jednak nastał idealny moment, wobec tego okiełznałam pragnienie wszelkimi siłami. Prawdopodobnie nikt więcej nie odmówiłby sobie kolacji, któż więc miałby strzec pomieszczeń Sparrowa? Najwyżej powiedziałabym, że zabłądziłam.
Dla bezpieczeństwa odczekałam pięć minut, w następnej kolejności zeszłam na rajony dolnego pokładu. Przemierzyłam mapiarnię, nie wzbudzając szczególnego zainteresowania. Spostrzegając za prochownią kilka tajemniczych drzwi, chwilowo straciłam rozeznanie. Które wybrać? Po momencie wahania, popchnęłam lekko uchylone. Dodatkowo były delikatnie ciemniejsze.
Mym oczom ukazało się potężne zbiorowisko papieru, osobliwie wyglądających przedmiotów różnej przydatności oraz, standardowo już, pustych butelek. Okropny zapach wywoływał odruch wymiotny. Ruszyłam dalej, przysłaniając dłonią nozdrza. Spiętrzone sterty brudnego papieru, przypominały zwykłe śmieci. Sprawdziłam pięć zarysowanych kartek, przedstawiały wyłącznie bazgroły kreślone ołówkiem. Odzwierciedlały marne próby stworzenia mapy. Zastygłe plamy wosku sugerowały, że ich twórca pracował późną porą. Nie miałam czasu, ani zamiaru każdej dokładnie oglądać. Wątpiłam, bym znalazła w ich gronie choć jeden istotny zapis informacji. Rupiecie uniemożliwiały swobodny ruch wzdłuż kajuty. Czyli tak wyglądała słynna pracownia kapitana, gdzie planował barbarzyńskie ataki? Przynajmniej wiadomo, dlaczego większość kończyła się fiaskiem. Im dłużej wszystko analizowałam, tym większego doznawałam rozczarowania.
Nagle dostrzegłam gruby, czerwony materiał nie wielkich rozmiarów. Okrywał coś, co swym kształtem przywodziło na myśl skrzynię. Skutecznie przyciągał wzrok. Może znalazłabym pod nim skradzione złoto? Zamierzałam sprawdzić, czy trafnie postawiłam domysły, lecz wcześniej znalazłam ciekawszy drobiazg... Srebrno-czarną busolę. Najpierw dotknęłam kompasu opuszkami palców, wkrótce wolno go otworzyłam. Odniosłam silne wrażenie naruszania cudzej prywatności. Poniekąd nie mijało ono prawdy. Fakty kojarzyłam z niezmiernym opóźnieniem, ponieważ upłynęło kilka sekund nim zrozumiałam, co wskazuje zamiast północy.
− Niesamowite. AAA!!!
Trwało to ułamek sekundy. Moja talia obłapiona kleszczącym uściskiem, szyja muśnięta oddechem i ostrze tuż przy gardle. Upadł wyznacznik kierunku.
− Ptaszynka złapana na gorącym uczynku − tylko Jack posiadał tak głęboką barwę głosu.
Już mogłam czuć się martwa...

         


~*~   

Przypis:
Bimini* - De León słyszał od Indian, jakoby na mitycznej wyspie Bimini istniało "źródło wiecznej młodości". Uwierzywszy w tę legendę, zorganizował wyprawę na północ. Niewielka flotylla udała się na północ w roku 1513. Po krótkiej żegludze de León odnalazł ląd. Wybrzeża dostrzeżono dokładnie w niedzielę palmową, stąd też nowo odkrytym ziemiom nadano nazwę Floryda.[potrzebne źródło]

~*~
Cóż, na razie relacje między Giorgianą, a Jackiem nie będą "cukierkowe", ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza... :))
Powyższy fragment średnio mnie zachwyca. Wciąż brakuje opisów bohaterów, nie myślcie, iż nie zwracam na nie uwagi. W następnej notce obiecuję poświęcić trochę miejsca wyglądowi zewnętrznemu oraz wewnętrznemu postaci! :))
A teraz pora na ogłoszenia parafialne:
Po pierwsze - dziękuję wszystkim za liczne komentarze! :)) :** Nie spodziewałam się tego, dlatego jestem mile zaskoczona! Jesteście kochani, liczę, że zostaniecie ze mną do końca!
Po drugie - wciąż dopracowuję styl i słownictwo, przez co zdarzają mi się błędy. Będę wdzięczna, za wskazywanie mi ich, tak jak zrobiły to dwie osoby w poprzednich notkach... Nie bójcie się, nie jestem dumną księżniczką, by poczuć się przez to dotknięta! ;) Za wszystkie wskazówki dziękuję z  całego serca! :))
Po trzecie- jak widzicie, blog jest w modernizacji. Zamówiłam już zwiastun i szablon, ale na ten drugi mogę czekać nawet do początku czerwca. Wybaczcie.
I po czwarte - fragmenty będą się pojawiać z mniejszą częstotliwością, gdyż inaczej opowiadanie szybko dobiegło by końca... :D Nie zamierzam tworzyć opery mydlanej, przewiduję koniec "Pocałunku pirata". Nie martwcie się jednak, nie będą to długie przerwy, a koniec jest jeszcze bardzo, bardzo odległy! :))
To tyle, bo inaczej zanudzę Was na śmierć... :D
Pozdrawiam wszystkich gorąco!!! :3 :**

25 komentarzy:

  1. woooaaahh! Ostatnia scena wywarła wrażenie i taki miły dreszczyk emocji *....* Nie powinnam cię tak bardzo wychwalać no ale nie mogę! Fantastycznie piszesz!
    Dziękuję również za komentarze u mnie, wiele dla mnie znaczą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana!!! :)) :** A Ty nie masz za co dziękować, nawet nie wiesz ile tym wpisem sprawiłaś mi radości!!! :)) *.* <3 :**

      Usuń
  2. Tym lepiej (dla mnie) , że właśnie ich reakcje nie są "cukierkowe" jak to powiedziałaś. Dzięki temu można ujrzeć nieprzyjemne uczucia które zamieniają się w przyjemne :D A tak właściwie to nawet nie zwracam uwagi na błędy itp. Dla mnie ważna jest treść :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana, liczyłam na rozwinięcie tego tematu! :))
      Pozdrawiam również! :) :** ♥

      Usuń
  3. Nie mogę się doczekać szablonu i zwiastunu tego bloga. Mam nadzieję, że skończysz na 20 rozdziale :P <3
    Dobrze, że tak słodko wszystkiego nie opisujesz, to jest na plus, gdyż pokazujesz wszystko realnie. :)
    Nie mam żadnych zastrzeżeń! A błędy? A kto ich nie popełnia? Nie ma ludzi idealnych <3 WENY ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ojej, ojej! :)) <3 Ogromnie dziękuję Ci za miłe słowa!!! :)) :***
      20 rozdziałów? Brzmi niewykonanie, ale obiecuję zrobić, co w mojej mocy! ;) ^^
      Pozdrawiam! ;)) *.*

      Usuń
  4. Czeeeeść!*
    Trzecia? Ale, dlaczego?
    Ogólnie bardzo mi się rozdział podobał, przyjemnie się czytało, ale muszę zwrócić na coś uwagę: tekst wyjustowany zdecydowanie lepiej wygląda XD. Dodatkowo w jednym miejscu dialog był źle zapisany, co sprawiło, iż musiałam się chwilę zatrzymać przy próbie rozszyfrowania, co do czego XD.
    Bardzo mi się spodobało coś typu 'czy tylko ja nie wzdycham na widok ładnych buziek?' WRESZCIE! Ludzie, gdziekolwiek, czegokolwiek nie czytam jest, 'boższ, jaki on przystojny' (nie wspomnę, że w jednym moim opowiadaniu też tak napisałam, ale to na potrzeby akcji, którą wreszcie wiem jak poprowadzić dalej XD). Ale się rozpisałam... trudno. Raz się żyje!
    Pomyślnych sztormów!**
    Okej
    *Ahoj na razie wypada z gry. Mam ochotę na cześć, to ją realizuję.
    ** Moja koleżanka raz tak powiedziała, a ja od tamtej pory mam głupawkę, gdy to słyszę XD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!!!* :))
      Zastosowałam się do Twojej wskazówki, ale niestety musiałam usunąć wcięcia w akapitach, bo przez to całkiem ześwirowały i za nic nie mogłam ustawić je w równym rzędzie... :'( Mam nadzieję, że tak wiele tekstowi nie ujmuje... Dziękuję za cenną poradę!!! :))
      Widzisz, tą "przypadłość" Giorgiany, zapożyczyłam akurat z samej siebie. :D Pod tym względem jesteśmy podobne, nigdy szczególnie nie ganiałam za typowymi przystojniakami. Dla mnie facet musi mieć "to coś". :D ^^
      Hahaha, może być i "pomyślnych sztormów", choć ja tam nie chciałabym przeżyć żadnego na własnej skórze. :D
      *Cześć brzmi równie pięknie, więc nie widzę problemu w zmianie przywitania. :)) ^^
      Pozdrawiam i mocno ściskam!!! :** ;) <3

      Usuń
  5. mega wciągający rozdzial ;3 uwielbiam tą nutke spiny między Jackiem a Giorgianą ;) Wspaniale piszesz, oby tak dalej! Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahoj/cześć! :))
      Dziękuję za cudowną pochwałę, każde słowo jest dla mnie na wagę złota!!! :)) *.* To dzięki Wam, czerpię motywację i wiem, że to ma sens!!! :))
      Pozdrawiam i zapraszam ponownie! :** <3!!!

      Usuń
  6. Ahoj!
    Woaaa ale ty świetnie piszesz! ;) Jestem pod wrażeniem tego że relacja między Jackiem a Giorgianą jest tak napięta. Uwielbiam kiedy w takich właśnie opowiadaniach kobieta jest stanowcza, niedostępna, beszczelna i chamska, to dodaje nutke emocji w rozdziale i pomiędzy bohaterami... mam nadzieje że jeszcze tak zostanie. Dla ciebie wielki plus za to że jako jedyna z niewielu opowiadasz o relacji Giorgiany i Jacka w sposób jak to ujełaś "nie cukierkowy" i to mi sie bardzo podoba ;) Bo piraci takie charakterki mają no nie łudźmy się... tak wgl świetne opowiadanie, bardzo wciągające a końcówka wylała sie dreszczykiem emocji... więc z niecierpliwością czekam na następny rozdział i jestem cholernie ciekawa co stanie się z Giorgianą po przyłapaniu ją na gorącym uczynku przez Jacka! ;) Pozdrowionka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahoj! :))
      A Ty z kolei jesteś wspaniała, dziękuję za tak cudowny i obfity komentarz!!! :)) :** <3
      Tak początku miałam zamierzenie wprowadzić między nimi na początek odrobinę burzliwości. Ja również uwielbiam bohaterki o silnej osobowości. Giorgiana jest dodatkowo bardzo dumna, co poniekąd jest spowodowane jej wysokim urodzeniem, a Jack nienawidzi tego typu królewien, Dlatego daje to taki, a nie inny efekt. :D ^^ Na razie postaram utrzymać napięcie, zobaczymy, co później z tego wyniknie... :)) *.*
      Postanowiłam tworzyć właśnie takie końcówki, aby nie było wiadomo, co później może się wydarzyć... :D
      Jeszcze raz dziękuję za opinię i pozdrawiam gorąco!!! :)) :** <3

      Usuń
  7. I bardzo dobrze, że ich relacja nie jest cukierkowa! Moim zdaniem takie pary są najlepsze. Podoba mi się też to, jak traktują Giorgianę na statku - nie robią krzywdy, ale też nie traktują jak księżniczkę. Hm, w końcu to piraci, co ja się dziwię.
    Co do błędów to ja zauważyłam jedynie niepotrzebne przecinki, np. przed "lecz". Takie tam.
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! :)) :** No, na statku musi podporządkować. Myślała chyba, że usiądzie sobie na ziarnku grochu i dadzą jej święty spokój... :D
      Jeśli chodzi o przecinki, to akurat przed spójnikiem "lecz" zawsze je stawiamy. :)) Co do reszty, spróbuję je oczywiście wyłapać! ;)) Dziękuję!!! <3
      Pozdrawiam!!! :)) :** :3

      Usuń
    2. O mój Boże! Przepraszam za to lecz. Coś musiałam pomylić ._. taki wstyd...

      Usuń
    3. Nic nie szkodzi, każdy może się pomylić! :))

      Usuń
  8. Mnie się właśnie podoba to, że te relacje nie są cukierkowe i mam nadzieję, że jeszcze długo tak będzie. Gdyby Jack zaczął się nią zachwycać i ta dalej to chyba bym tego nie zniosła. Poza tym jako kapitan definitywnie MUSI być twardy i na razie dobrze widać, że tak właśnie jest. Poza tym pokazałaś, że jest sprytny i nie pozwolił się wykiwać 'pierwszej lepszej' piratce. Moim zdaniem on doskonale wiedział, że Jane coś kombinuje i nie znalazła się tutaj przypadkowo. Wątpię, że złapał ją niechcący. Cóż, wygranie ze Sparowem najwidoczniej będzie trudniejsze niż się na początku wydawało, a kobieta za wcześnie przystąpiła do działania. Może gdyby nie się za wszelką cenę pokazać swojego buntu to lepiej wtopiłaby się w tłum. Chyba ciężko jest knuć i spiskować gdy jest się jedyną kobietą na pokładzie, bo wtedy każdy samiec patrzy głównie na ciebie;D
    Ciekawa jestem, co postanowi Jack i jaka kara spadnie na bohaterkę. Zwykłe "zgubiłam się" w tym momencie już jej nie pomoże, tego jestem pewna;D

    Pozdrawiam! ;**

    I mam do Ciebie jedno pytanie. Jak możesz odpowiedz u mnie;) Czy mam Cię informować o nowych rozdziałach? Chciałabym wiedzieć, bo zazwyczaj to robię, gdy ktoś zostawi komentarz od ostatnim. A z drugiej strony nie chcę zostawiać spamu jeśli sobie tego nie życzysz. Dlatego pytam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak wyczerpującą opinię! :))
      Zgadza się, Jack musi rządzić "twardą ręką", czy to się komuś podoba, czy też nie! :D Giorgiana od początku miała pewien zamiar, a że jest niecierpliwa, pochopnie zaczęła go realizować... :) Cóż, bez wątpienia jest jej ciężko, z reguły ma bardziej kobiece, bo syrenie towarzystwo. :D Musi się przyzwyczaić. :)

      Również pozdrawiam gorąco!!! :)) :**

      Usuń
  9. Wszyscy piszą o "cukierkowych relacjach". Zupełnie się z tym zgadzam że ciekawiej będzie między nimi nie będzie od początku słodko. Każdy ci to powtarza to ja też! ;-)
    A tak ogólnie to rozdział jest cudowny :-* twój styl pisania jest ciekawy, zupełnie inny niż te które poznałam do tej pory, co sprawia że twój blog jest jedyny w swoim rodzaju :-) co do zachowania piratów na statku; świetnie je opisałaś, tacy typowi piraci, którzy nie traktują kobiet jak księżniczek. Podoba mi się też charakter Giorgiany. Nie lubi się podporządkowywać i jest taka... twarda jak na szlachetnie urodzoną. Świetnie też opisałaś Sparrowa. Przepraszam, Kapitana Sparrowa ;-) jest taki jak zawsze; chamski i władczy. Ciekawa jestem co zrobi z Giorgianą. Musiałaś skończyć w takim momencie?;-) Dobra, rozpisałam się więc na koniec
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałam,że wejdę na twojego bloga więc jestem xd
    Zapowiada się bardzo ciekawie.
    Świetny rozdział. Podoba mi się twój styl pisania jest...niewiem jak to napisać może ciekawy,lekki,zupełnie inny niż większość blogów.
    Georgiana/Jane za wcześnie poszła do gabinetu. Mogła kilka dni poczekać,może on przestałby jej pilnować i podejrzewać,a tak to się wpakowała. Ciekawe jaką karę wymyśli dla niej Jack. Też mi się podoba,że niema ,,cukierkowych relacji" wiem że powtarzam po wszystkich ale trudno. Jacka bardzo dobrze przedstawiłaś,jako prawdziwego pirata. Ma twardą rękę. Jane za to jest niecierpliwa i wszystko chce zrobić jak najszybciej,a to mi się podoba ;) jestem do niej podobna xd. Zakończyłaś w takim ekscytującym momencie...ja tak nie potrafię :(
    Co do błędów,nie zauważyłam ich wiele,tylko jeden,czy dwa ale nie jestem najlepsza z orografii więc może nie zwróciłam uwagi na nie. Na pewno będę twoją stałą czytelniczką :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    aasiaa14

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój blog został dodany do Magicznej Przystani Blogów. Przepraszam za zwłokę.
    http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/p/piraci-z-karaibow.html
    Pozdrawiam :)
    Elfik Book

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, jestem Grześ!

    Sprawy:
    1. Nie przejmuj się jednym tragicznym w sondzie - to ja. Chciałam wcisnąć bardzo dobrze, ale strona podjechała o ciupkę do góry, więc niezauważenie wcisnęłam to tragicznie i zapisałam. Dopiero później się zorientowałam.. Kurwa!
    2. Poinformujesz mnie na blogu o nowym rozdziale? Super! rilla-ze-zlotego-lasu.blogspot.com
    3. Liczę, że zapoznasz się z moimi wypocinami xddd
    4. KIEDY NN?

    Rozdział spk, ogólnie mi się podoba. Kilka błędów znalazłam, ale nie chcę być niepotrzebną betą xd
    Pozdrawiam, Q.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma to jak obudzić się w jakimś obcym miejscu. Takie są skutki obcowania z alkoholem :) Aż mi się przypomina "Kac Vegas" :)
    Ja na miejscu Giorgiany (kurcze potrzebny jej jakiś skrót jak nic :P) także od razu złapałabym się za jakąś robotę, gdybym zobaczyła groźnie wyglądającego bosmana.
    Zawsze uwielbiałam Gibbsa (okej, Jack na zawsze pozostanie na pierwszym miejscu, ale postać Gibbsa też ma miejsce w moim sercu). Dobry z niego przyjaciel i druh. Jack miał niezwykłe szczęście kiedy go poznał.
    Natomiast Mensfald nie zabłysnął. Już od początku zrobił na mnie złe wrażenie, choć zakładam, że właśnie taki był twój zamysł. Wydawał mi się jakiś taki... jakby uważał się za drugiego najważniejszego po kapitanie, choć wcale tak nie jest. Wyjątkowo nieprzystępny typ.
    Widzę, że nasza główna bohaterka ma już od początku plany i z pewnością nie zawiedziesz nas jeśli chodzi o moc wrażeń i emocji. Skoro jesteśmy w pierwszym rozdziale, a ty już dajesz nam takie sytuacje, jak końcowa scena, to boję się co będzie dalej. Jestem bardzo ciekawa co teraz uczyni Jack, skoro złapał Giorgianę na gorącym uczynku. To jednak sprawia, że jestem o wiele bardziej zainteresowana twoim opowiadaniem. Jak wiesz, (pisałam o tym wcześniej) nie jestem fanką fanfiction, ale twój styl jest tak rewelacyjny i jednocześnie lekki, że nie mogłabym porzucić tak dobrego opowiadania.
    Mnie osobiście nawet pasuje to, że relacje Jacka i Giorgiany nie są i nie będą na początku przesłodzone. Nawet powiem, że to wielki plus :)
    Czekam na kolejny rozdział (odcinek), życzę dużo weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj/Ahoj!

    W końcu udało mi się do Ciebie zajrzeć ;) Bardzo dziękuję Ci za komentarz na moim blogu z wierszami^^

    Co do Twojego opowiadania - oglądałam wszystkie części 'Piratów...' i uwielbiam Jacka, dlatego z przyjemnością zaczęłam czytać. Historia zapowiada się naprawdę ciekawie. Widzę, że wiesz co chcesz przekazać, masz ułożoną historię i się jej trzymasz - to bardzo dobrze. Podoba mi się imię głównej bohaterki (kojarzy mi się z Georgianą Darcy z 'Dumy i uprzedzenia' ;>).

    Ciesze się, że piszesz tak wiele opisów! Wręcz uwielbiam opisy (oprócz opisów w "Krzyżakach' ^^). Sama w swoich opowiadaniach stosuje ich masę i wiem, że to one są podstawą dobrego dzieła ;>. Masz bogate słownictwo, wyobraźnie - jasne jest, iż widzisz to co opisujesz. Mogę powiedzieć, że starasz się zrobić to bardzo malarsko ;)

    Niestety teraz nadszedł czas na tą mniej przyjemną część komentarza (nie będę okrutna ^^).

    Jak wspomniało już parę innych osób przede mną, masz problem z dobieraniem poprawnych słów. Czasem jest tak, że wiem co chcesz powiedzieć, ale ta wypowiedź jest tak chaotyczna, iż za nic nie mogę jej ogarnąć :) Chyba jedynym rozwiązaniem dla Ciebie (najszybszym), będzie przeredagowanie tego co już napisałaś. Wiem, że już to robiłaś, ale nadal potrzebujesz nad tym popracować.

    Jesteś bardzo dobra w tym co robisz - potrafisz zaciekawić, trochę przestraszyć. Po prostu nie używaj takich górnolotnych wyrazów i zwrotów! Przebijasz Anie z Zielonego Wzgórza, a to nie jest takie proste! :)

    O jeszcze jedna rada - twórz krótsze zdania, jeśli nie radzisz sobie w długich. Z doświadczenia wiem, że długie zdania to męczarnia dla piszącego - a potem dla czytającego - jeśli nie są prawidłowo skonstruowane. Sprawdź sobie też wszystkie zasady interpunkcji, bo czasem jest ona dla Ciebie wrogiem, który zabija piękne zdania :)

    To tyle ode mnie na dziś ;) Pisz dalej - opowiadanie bardzo mi się podoba i czekam na ciąg dalszy!

    Przy okazji, tym razem to ja, pragnę Cię zaprosić na mój blog z opowiadaniem. Pierwotnie miał być to fanfick, ale się rozkręciłam i powoli przemieniam to w coś całkowicie mojego ;) Tematyka Avengers/Thor - ale większość akcji osadzona jest w całkiem nowej przestrzeni - są też syreny, wiec może Ci się spodoba^^ Tyle, że te syreny są trochę inne od tych, które znamy na co dzień :)
    W każdym razie serdecznie Cię zapraszam :)
    http://erdhallia-rod.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Błękitna

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog, podoba mi się to jak piszesz:) Zapraszam do mojego bloga z opowiadaniem o zombie. Może ci się spodoba...
    wadazagency.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Czytasz=komentujesz! Napisanie kilku słów nie zajmie Ci mnóstwa czasu, a na mnie przeleje morze motywacji!!! :))

Miusic: Klaus Badelt, Hans Zimer, Various Artists